Poczułam miękkość na plecach. W tym momencie
czułam się wspaniale!. Wyczuwałam obecność Itachiego przy sobie. Dlaczego On to
zrobił? Dlaczego wypowiedział te słowa. On nigdy by tego nie zrobił. To wampir.
On nigdy by niczego nie poczuł. „Nie
pozwolę aby zrobił ci krzywdę. Nigdy.” Wydawało by się wtedy, że zależy mu
bardziej na mnie niż na innych osobach. Nie jest to możliwe. Jestem tylko pół
wampirem, który ma odegrać jakąś role w Jego nie życiu. Czego On chce dowieść?
Nie znam ich w ogóle. Jedynie tyle co mówią inni, lecz też nie mogę wierzyć.
Moje drugie Ja często mówiło mi o Itachim, lecz nie mogę w to uwierzyć.
Itachi jest inną osobą. Wampiry nie
potrafią czuć czy cokolwiek innego. Wolałabym aby każdy dzień spędzony w tej
norze był podłym kłamstwem życia jakie nastało. Moja rodzina została
wymordowana, a także szlacheckie z innych krajów. Była to moja wina… Mój własny
ojciec nie chciał nikogo słuchać. Byłam i nadal jestem zbyt słaba. Powinnam
wiedzieć, gdzie jest moje miejsce. Ludzie! Oni wiedzą jak ze mną postępować.
Jestem człowiekiem i nich tak pozostanie.
Na policzku wyczułam dłoń. Delikatnie
dotykał, gdyż w końcu znalazł się blisko ust. Kciukiem przetarł wolno po
powierzchni. Robił to bardzo delikatnie, jakby nie miał ograniczeń co do tego.
Może był kiedyś zakochany w człowieku? Nie możliwe. Jego palec był zbyt
delikatny. Uniosłam wolno powieki. Nachylał się nade mną. Wpatrywałam się w
Niego. Patrzał na moje usta. Odwrócił głowę w bok.
-Szlag.. – wypowiedział odsuwając się
ode mnie. Czyżby dlatego chciałeś bym chwilowo straciła przytomność? Wydawał
się inny, jakby naprawdę się zakochał.
Czy wampiry mogą się zakochiwać? Zawsze sądziłam, że to nieczułe istoty. Usiadł
plecami do mnie. Wpatrywałam się w niego przez cały czas. Na pewno miał tysiąc
myśli na minutę. Usłyszałam pukanie. Do pomieszczenia weszła kobieta z
niebieskimi włosami z kwiatem we włosach. – Co Cię sprowadza? – wypowiedział
zimno.
-Czy chcesz jej wymazać pamięć?
-Nie. – wypowiedział swoim zimnym
głosem. – nie chcę już nic robić. W dodatku jeśli wymarzę pamięć może nie być
dobrze. Na pewno by coś podejrzewała, a tego nie chcę. Każde moje słowo by była
silna jest do niczego. Może to ja jestem slaby z porównaniu z nią. –
stwierdził.
-Nie. Nie możesz tak mówić, Panie.
Inaczej każdy będzie Cię tak spostrzegał. Jesteś silny, jak możesz inaczej
sądzić? – zapytała – Sakura jest silna na swój sposób. I sądzę, że w inny
sposób nie musi być silna. Z czasem ona sama zrozumie, że będzie jej potrzebna
siła. Teraz jeszcze tego nie wie.
-Może i masz rację. Lecz może być za
późno. Madara chce mieć Ją dla siebie. Ona może pomóc mu stworzyć armię
wampirów za pomocą, której zniszczy Nas i inne istoty. Będzie mógł władać
wszystkim czego zapragnie. Gdy już będzie miał wszystko, to przyjdzie czas na
potomka.
-Słucham?
-Jeśli Sakura się spisze, spłodzi z nią
potomka. Tak robią wampiry. Mówiłem już kiedyś. Wampir nie patrzy z jakiego
pokolenia pochodzi. Interesuje go potomstwo, które zostawia na pastwę losu.
Madara chce by ona spełniła wszystkie wymagania, bo dziecko będzie o wiele
silniejsze. Będzie mógł z swoją córka się ko.. – dotknęłam jego ramienia.
Spojrzał na mnie przez ramię.
-Nie.. – wypowiedziałam. Patrzał na mnie
przez cały czas. Nasze oczy się spotkały – Nigdy bym nie poszła z ojcem do
łóżka. Nie obchodzi mnie, że tak wampiry się płodzą. Jeśli chce porzucić
dziecko to już jest wykluczone jak dla mnie.
-Sakura,- wypowiedziała Konan- ale
wampiry tak robią. Porzucają potomstwo by samo o siebie dbało. Żaden normalny
wampir nigdy nie będzie opiekował się swoim potomstwem dlatego jesteśmy na
wszystko tacy nieczuli. Nie istnieją wyjątki.
-Gówno mnie to obchodzi!! – krzyknęłam
na nią z mocą. Upadła na ziemię, a zamek cały się zatrząsł. Patrzała na mnie
przestraszona. Na dłonie poczułam dłoń bruneta, lekko głaskał. Dziwne… Dlaczego
mnie głaszcze? To mnie uspokoiło. Byłam księżniczką, a wyrażałam się tak
wieśniacko. Odwróciłam głowę w bok. Byłam z tego powodu smutna. – Jeśli wampiry
nie potrafią czuć, to są tylko rzeczami, które są zużyte. Rupiecie do
wyrzucenia. Wolę wyrzucić swoje dziecko niż chociaż dać im odrobinę miłości.
Nikt taki mi nie jest potrzebny. Już wole sama żyć niż płodzić z wampirem
dzieci. Takie istoty to zużyte śmieci.. – Itachi się nie odzywał. Wiedziałam,
ze na pewno o tym myśli.
-Nie możesz tak mówić. – wypowiedziała
wstając – Nie znasz tradycji wampirów. Nie wiesz czym zawsze się zajmujemy, i
dlaczego opuszczamy potomstwo, wiec dlaczego osądzasz nas nie znając krzty
prawdy?
-Bo to jest słabość! – wypowiedziałam
wrogo. Itachi drgnął. – Porzucacie swoje potomstwo bo brak wam wiary w swoje
możliwości jakie możecie im dać. A może boicie się, że ugryziecie swoje
dziecko? Wampiry mogą się nawzajem gryźć, prawda? Wiec po prostu zostawiacie
dziecko i się nie interesujecie niczym. To jest słabość, którą wampiry nie potrafią
przezwyciężyć. – kobieta patrzała na mnie z niedowierzaniem. Chciała coś powiedzieć,
ale Itachi zatrzymał ją dłonią.
-Wystarczy Konan. Ona ma rację, to jest
nasza słabość. – patrzała na niego z niedowierzaniem, Ja także. – Wampiry
zawsze opuszczały swoje potomstwo. Moja matka chciała to zmienić, ale nie udało
się. Każda z wampirzyc zawsze przeżywała terror, że oddaje bądź opuszcza swoje
dziecko. Nigdy nie chciały wychowywać ze strachu przed kąszeniem. – mówił do
niej. Słuchałam dokładnie. Czy on czasami nie dostał gorączki, aby to przede
mną mówić? -O tych słabościach wiedzą czysto krwiści. Kiedyś ty też się na
pewno dowiesz. Możesz już iść. – ukłoniła się i wyszła. Na pewno będzie na mnie
zła. Chciałam wziąć rękę, ale uchwycił bardziej. Nie wiedziałam o co chodzi.
Spojrzałam na niego. W oczach był smutek, którego nigdy wcześniej nie
widziałam. – Naprawdę tak myślisz?
-O czym?
-O wampirach porzucających potomków. –
patrzałam na niego przez cały czas. Dlaczego o tym mówi?
-Tak. – puścił moją dłoń wstając.
Odchodził do wyjścia. Uchwycił za klamkę.
-Nie pomyślałaś czasami, że istnieją
wyjątki? – zapytał wychodząc. Co? O co ci.. Nie możliwe. Czyżby mówił o sobie?
Nie pochwala takiego traktowania potomstwa wampirów? Dlaczego? Przecież On tym
wszystkim rządzi. Może w takim razie wszystko zmienić, lecz mogą być złe
konsekwencje z takiego rozwiązania. Uśmiechnęłam się delikatnie. Powiedział mi
to, bo mówiłam jak będę wszystkich traktować jeśli to się stanie. Sama siebie na pewno także. Zeszłam z łóżka
wstając.
Wyszłam z pomieszczenia. Przechodziłam
przez korytarz na nikogo nie zwracając uwagi. Wiedziałam, że z pewnością
usłyszeli moje słowa. Będę pogardzona z tego powodu. To nic.. Tak zawsze było.
W królestwie także byłam niby z najgorszą z księzniczek. Nie ważne, że jestem
księżniczką. Nikogo to nie obchodziło. Stanęłam przy Sali tronowej, w której
słyszałam kogoś głosy.
-Co z Tobą? Masz wahania nastroju? Raz
wkurzony, a teraz smutny?
-Nie jestem smutny, tylko zawiedziony. –
odpowiedział pewnie. Zeszłam po schodach. Nie musiałam tego słuchać. Stanęłam
przed wyjściem. Uchwyciłam klamkę i lekko wyjrzałam. Słońca już dawno nie było.
Wyszłam z zamku. Przechodziłam blisko krzaków róży. Chciałam jedną chwycić, ale
od razu się rozpadła. Tak było z pozostałymi. Odeszłam do oczka nie mając przy
sobie ani jednej róży. Zawsze lubiłam róże, a teraz tego nie będę miała - takiego
szczęścia. Widocznie wampiry nie mogą się tym cieszyć.
Usiadłam przy oczku spoglądając w jego
wnętrze. Widziałam swoje odbicie. To tylko zdołałam zauważyć. Nic w nim
ciekawego nie było. Z chęcią poszłabym do mojego prawdziwego domu, gdzie mogłam
spokojnie się nad wszystkim zastanowić. Itachi się wścieknie, gdy się dowie.
Lecz jeszcze jest jeden powód dla którego nie powinnam iść. Ludzka krew.
Przecież może nie być dobrze, gdy zaatakuje ludzi. Wstałam spoglądając na Pana
Nocy. Świecił intensywnie. Skoczyłam przez mór. Musiałam tam się dostać. On by
mi za żadne skarby nie pozwolił odejść chociaż na pięć minut. Biegłam przed
siebie by On mnie tak szybko nie zauważył. Przebiegłam koło zwierząt. Czułam od
nich krew, ale nie taką smaczną. Wkroczyłam na terytorium miasta. Wszędzie
czułam zapach szkarłatu. Szybko przebiegłam i przeskoczyłam przez mór. Kucnęłam
spoglądając na zamek. Stał, a przy nim strażnicy.? Spali. Ich serca biły wolniej.
Przebiegłam do ogrodu, w którym często siedziałam. Nie powinno być strażników,
lecz sądzę, że inni będą chcieli przejąć królestwo. Dawno tutaj nie byłam. Nie
czułam głodu, wiec jest dobrze.
Usiadłam na ławce wpatrując się w
księżyc. Zawsze mogłam wtedy pomarzyć. Byłam przytrzymywana często w pokoju,
więc na nic mi nie pozwalano. Teraz, gdy o tym myślę to nie miało sensu by
wszyscy ukrywali mnie przed światem. Byłam nieszczęśliwa, a teraz mam chociaż
trochę rozrywki. Kłótnie z Itachim są naprawdę słodkie. Gdyby matka żyła było
by całkiem inaczej. Zaopiekowałaby się mną jak należy i z pewnością dała
wszystko. Jeszcze bardziej byłabym znienawidzona przez rodzinę. Teraz to już
jest nie ważne, w końcu wampir mną się opiekuje. Na pewno zaraz wpadnie tutaj
by się ze mną policzyć. Usłyszałam szmer krzaków, z nich wybiegła dziewczynka z
chłopcem. Uśmiechnęłam się lekko, ale tak by nie zauważyli moich kłów.
Wpatrywałam się w nich. Byli ze sobą bardzo zżyci. Spojrzeli na mnie i się
przestraszyli, jakby to było coś niewiarygodnego. Ukłonili się i pobiegli
dalej. Czyżby mnie znali. Słyszałam jak
serce dziewczynki bije szybciej. Zakochała się w takim młodym wieku? Słodko.
Wstałam i ukucnęłam przy krzakach róż. Były takie śliczne, jak zawsze. Lecz
poplamione po krwi. Chciałam chwycić różę, ale wiedziałam co z innymi się
stało.
Westchnęłam.
-Co ty sobie wyobrażasz? – usłyszałam
pytanie bruneta. Wiedziałam, że po mnie przyjdzie. Spojrzałam przez ramię. Miał
czerwone oczy, jakby z głodu? Wstałam obracając się do niego. Wpatrywałam się nadal w jego oczy.
Uśmiechnęłam się.
-Przyszłam na chwilę. Wróciłabym.
-Mogłaś się zapytać.
-Nie pozwolił byś mi.
-Dziwisz się? Jeszcze nie masz opanowane
rządzy krwi, dlatego bym cię nie puścił. Musiałbym iść z Tobą. – przeszłam obok
niego stojąc po środku ogrodu wpatrując się w księżyc. Jego dłonie wyczułam na
ramionach. Nie spojrzałam na niego. Czy dotyk wampira jest taki zły? Róża
przemieniła się w popiół. Tak jakby umierała. Zacisnęłam dłonie. Jego dłonie
zjechały na dół. Uchwycił moje dłonie. Mój uścisk zelżał. Westchnęłam cicho.
Obrócił mnie do siebie. Uchwycił policzek kolejny raz w tym dniu. Nie sądziłam,
że to jeszcze raz zrobi. – Sakura.. – nie odpowiedziałam. Jedynie wpatrywałam
się w Jego oczy. Zbliżał się do mnie. Nasze usta dzieliły milimetry. Ucałował
delikatnie. Zdziwiłam się, lecz przymknęłam powieki. On mnie całuje od tak? Miał delikatne wargi.
Nie narzucał się. Uchwyciłam go za koszulę delikatnie oddając pocałunek.
Dlaczego to robię?. Przyciągnął mnie bliżej siebie. Chciałam z Nim się całować.
To było takie romantyczne. Tylko my dwoje w ogrodzie pełnym róż. Nasze języki
chciały się pieścić. Zahaczyłam o jego kły. Nie bolało. Oderwaliśmy się na
chwilę od siebie. Patrzałam w czerwone oczy.
-Itachi..
-Ci... - wyszeptał – Nikt się o tym nie
dowie. To będzie nasz słodki sekret. - znów mnie ucałował. Chciałam tego. To
jest nasz pierwszy pocałunek. Był zbyt namiętny jak na wampiry.. uchwycił mnie
za pośladek abym była bliżej jego. Dziwne.. Moje wcześniejsze słowa „Nienawidzę Cię”. Czyżby były czymś
pustym? Nie wiem już sama jak mam o tym myśleć. Teraz po prostu oddaje mu
pocałunek. Wszystko jest zbyt poplątane abym mogła kontynuować. Oderwałam się
od niego oddalając się. Odwróciłam się tyłem. - Przepraszam, nie powinienem. -
poczułam jak chwyta za ramię. - To się więcej nie powtórzy.
-Dobrze. - wypowiedziałam. Miałam
całkiem inne uczucia co do Niego. Właściwie to chciałam by był drugi raz, ale
nie mogę z Nim być. On wampir, a ja? Człowiek? Nie.. Pół wampir, który pragnie
tylko stać się na powrót człowieczą księżniczką. Tylko o tym marzę. Choć mam
przeczucie, że tak wcale nie będzie. Będę nieśmiertelna! Drgnęłam wyczuwając
niebezpieczeństwo.
-Musimy iść. Inaczej... - przed nami z
nieba zeskoczył wampir..? Wpatrywałam się w miejsce, gdzie stała ciemna postać.
Otaczała go ciemna poświata. Itachi stanął przede mną. Wiedziałam kto pojawił
się kolejny raz. W oczach biła rządza mordu. Bałam się. Nie mogłam zaprzeczyć.
Patrzałam na niego przez cały czas. Obok niego pokazała się kolejna postać.
Postać kobiety z długimi włosami. Oczy puste – żadnych uczuć. Wokół niej unosił
się dym. Nie widziałam dokładnie kim jest?.
Itachi... Musimy stąd uciekać
Wpatrywałam się w profil bruneta.
Wydawał się bardzo skupiony na przeciwnikach. W oczach dostrzegłam wściekłość
do wampira stojącego naprzeciw. Wpatrywali się w siebie z nienawiścią. Ci dwóch
naprawdę siebie nienawidzą z całego serca. Nie.. Oni Go nie mają. Jakie są
naprawdę ich relacje? Na pewno nie najlepsze. Muszę.. Muszę dowiedzieć się
wszystkiego o Madarze Uchiha!
Od Autora:
Obiecałam Komuś rozdział w tym
tygodniu więc proszę bardzo pojawił się.