niedziela, 24 marca 2013

Rozdział dwudziesty pierwszy



Kroczyłam przed siebie  nie przejmując się niczym. Wolałam jednak być pół wampirem. Posiadałam więcej uczuć i byłam inna. Zatrzymałam się spoglądając na portret. Tutaj Itachi trzyma dziecko. To nie mogę być ja, więc dlaczego czuje jakbyśmy już wcześniej się spotkali? Jakbyśmy byli więcej ze sobą niż teraz. W dodatku odczuwam to tylko teraz, bo wcześniej nic takiego nie było. Muszę się dokładnie zastanowić nad resztą życia. Nic nie mam do stracenia. Wybrać najlepiej jak potrafię!
Wpatrywałam się nadal we wszystkich członków rodziny Itachiego. On jest całkiem inny od nich. Jak stałam przy ojcu nie mieli takiej samej aury, raczej złowieszcza. Itachi, On nie chce Go zabijać ale musi by nie stawiał zagrożenia. Stwarza większe zagrożenie dla ludzkości, lecz co On planuje tak naprawdę? Po co chce bym się do niego przyłączyła? To nie ma sensu, z jakiegoś powodu chce mnie przy sobie. Krew? Możliwe. Itachi często pił. Widocznie mam taka dobrą, że chce pić.
Odeszłam w stronę Konan. Chciałam z nią porozmawiać. Może ona cokolwiek mi wytłumaczy o co chodzi z moim ojcem? Nie wiedziałam czy to będzie dobry pomysł, ale byłam pewna swoich uczuć co do tej całej sytuacji. Moja ciotka jest w to także wmieszana. Już gorzej być nie może.  Wszystko się za bardzo plącze. Może jeszcze cała rodzina będzie wmieszana w sprawy z wampirami? Cóż, cała prawie nie żyje. Przy życiu jest ciotka, siostra i szwagier. Dwójka raczej nieśmiertelnych… 
Weszłam po cichu do środka. Kobieta stała tyłem. Przeglądała jakąś książkę. Patrzałam na nią. Ona jest wspaniałym wampirem. Nie jest taka jak wiele innych osób w tym zamku. Itachi jest inny od wszystkich. Konan jest wyjątkiem w tym wszystkim. Potrafi wszystko dobrze zrobić, a brunet nigdy na nią nie krzyczał. Nie słyszałam najprzynajmniej. Odwróciła się w moją stronę. Pisnęła upuszczając książkę.
-Sakura jak Ty wyglądasz, co Ty robiłaś..? – zapytała. Wpatrywałam się przez chwilę w nią, a potem na siebie. Faktycznie! Byłam cała ubrudzona krwią, jak bym byłam małym dzieckiem. Tak nie powinnam się ubrudzić. Cóż piłam zachłannie jak nigdy wcześniej. Nigdy nie chcę żyć tak jak wampiry. Uchwyciła mnie. Zauważyłam jej zdziwienie.
-Sama byłam zdziwiona tym kim teraz jestem. Itachi mówi, że nie jestem do końca wampirem. – westchnęłam cicho. Pociągnęła mnie lekko. Myślałam, żeby Ją zapytać o Madare, ale czy Ona cokolwiek będzie wiedzieć? Weszliśmy do kolejnego pomieszczenia, gdzie była wanna. Spojrzałam w lustro. Moje odbicie było dobrze widoczne, a na brodzie nadal miałam krew. Dotknęłam także policzka, gdzie znajdowała się ręka bruneta. Odcisk dłoni bruneta się powiększył!. Pomogła mi rozebrać suknie. Stałam prawie naga. Rozebrałam z siebie bieliznę. Weszłam do wody, która nawet nie była zimna. Nie odczuwałam chłodu, ani ciepła. Odeszła ode mnie. Nie mogłam zrozumieć, czemu tak się dzieje? Moje ciało także było inne. Bardziej podobne do wampirzego. Spojrzałam na swoją bliznę.

Itachi, Ty głupku. Dlaczego nie chcesz mi niczego powiedzieć? Czy aż tak trudno parę zdań wypowiedzieć? Chcę tylko znać prawdę o sobie. Wiem tylko tyle, że pochodzę z gwałtu. Co jeszcze muszę wiedzieć? Kim tak naprawdę jestem dla wampirów? Na pewno nikim ważnym, skoro i tak zachowują się w stosunku do mnie haniebnie.


Zanurzyłam się cała myjąc ciało z szkarłatu, który się utrzymywał na ciele. Wynurzyłam się i uchwyciłam za głowę. Bolała jakby ktoś chciał mi wedrzeć do mojej głowy. Zacisnęłam dłonie opierając się o kafelki. Przymknęłam powieki zanurzając się ponownie. Dlaczego tak fatalnie się czuję? Nie mam pojęcia.


Sakura…


Usłyszałam głos ojca. Drgnęłam lekko wynurzając się spod wody. Nikogo nie było wokół mnie tylko sama w ciemnym pomieszczeniu, gdzie słyszałam skapująca wodę. Wydawała charakterystyczny dźwięk. Był zbyt głośny niż zawsze. Wszystko dobrze słyszałam.

Po co zamykasz przede mną umysł? Jestem twoim ojcem. Pokaże ci prawdę o naszym świecie. Na pewno chcesz Ją zobaczyć, a także prawdę o Itachim, który był kiedyś największym krwiopijcą. Nie widziałaś Go takiego. Pomogę Ci także wybrać słuszną drogę.

Oparłam się o kafelki.
-Nie chcę. – wypowiedziałam jakby do siebie. Patrzałam w ciemność, która była coraz bardziej głębsza. Jakby wszystko się powiększało. Przymknęłam powieki i otworzyłam je. Przed sobą zauważyłam czyjeś gołe nogi. Uniosłam głowę i zmarłam wpatrując się w niego. Nie sądziłam, że On może być w tym miejscu. Wpatrywałam się w niego przez cały czas. Ukucnął naprzeciwko mnie.
-Źle robisz. – wypowiedział – Nie pochwalam tego co robisz. Mógłbym wszystko ci pokazać co byś chciała. Prawdziwą naturę Itachiego. Teraz jest potulny, ale kiedyś taki nie był. Uwielbiał krew takich dziewczynek jak Ty. Wiele zabił osób. Lecz nikt tym się nie przejmował. Jeśli naprawdę chcesz poznać prawdę to tylko ja ci mogę powiedzieć. – wypowiedział i uchwycił za policzki. Jego twarz była bliżej mojej. Patrzałam przez cały czas na niego.
-Zgwałciłeś Rin? – zapytałam wprost. Na jego ustach wypełznął uśmiech pokazując kły. Nie mogłam w to uwierzyć, że On znalazł się w tym miejscu. A Jego ciało otaczała natura nienawiści do świata.
-Tak. – powiedział zadowolony. Jego język przejechał po moim policzku. Drgnęłam odsuwając się. – Nie martw się nic ci nie zrobię. – patrzałam na niego. – Przecież córki nie skrzywdzę. Sama się jeszcze przekonasz, że Itachi jest kłamcą. Mój bratanek wiele ukrywa przed światem. Ciebie też by chciał ukryć, ale nie udało się.
-Mam Ci wierzyć? Wtedy…  - znalazł się przede mną. Moje ciało dotykało Jego.
-Będziesz mogła być ze mną. – wypowiedział do mnie znów dotykając policzków – Gdybyś była ze mną rządzić byś mogła tak samo światem jak ja. Stworzylibyśmy razem nasze imperium. – nachylił się nade mną. Jego język przejechał po tętnicy. – nadal tak samo pachniesz, choć jesteś wampirem. – poczułam jego kły jak się wbijają. Zacisnęłam dłonie na plecach bruneta. Dlaczego On może pić krew ze mnie? On jest moim ojcem - nie powinien. Patrzałam jedynie w ciemność.
-Saku.. – usłyszałam damski głos. – Madara… – oderwał się ode mnie z szatańskim uśmiechem. Na wargach miał szkarłat.
-Zastanów się nad tym co ci mówiłam. Do zobaczenia… Konan. – ukłonił się w szlachetnym geście i zniknął. Stałam oszołomiona przez dłuższy czas trzymając się za ukłucia. Spojrzałam na kobietę, która stała sparaliżowana. Wyszłam wolno z basenu pełnym wody. Owinęłam się ręcznikiem. Podeszłam do niej. Wpatrywałam się w Nią. Ona była przepełniona strachem. W dłoniach trzymała sukienkę. Dotknęłam dłoni. Poczułam jak uderza w policzek.
-Przepraszam zamyśliłam się za bardzo. – delikatnie uśmiechnęłam się. Podała mi suknię. Chciała wyjść, ale uchwyciłam Ją za dłoń. Spojrzała na mnie.
-Nie mów Itachiemu.
-Co? Muszę. Dobrze o tym wiesz. On musi wiedzieć, że Madara się z Tobą spotkał. Nie mogę mieć przed naszym Panem tajemnic. Wybacz mi.. – odeszła. Patrzałam na nią. Dlaczego? Dlaczego wszystko się komplikuje? Na pewno jeszcze bardziej dostanę. Powinnam też zareagować jak pił moją krew, ale tego nie zrobiłam. Wytarłam ciało i założyłam czarną suknie, którą zawiązałam na szyi. Odsłaniała delikatnie moje piersi. Była długa z srebrnymi elementami. Wyglądała bardzo elegancko. Przyglądałam się własnemu odbiciu. Wyglądałam naprawdę dobrze. Wyszłam z pomieszczenia do miejsca, gdzie powinna być Konan. Ubrałam czarne buty na obcasie. Przeczesałam włosy delikatnie. Wrota nagle  huknęły. W nich stał Itachi. On jest zdenerwowany? Odeszłam parę kroków trafiając na kanapie. Usiadłam, gdy znalazł się przede mną.
-C.. Co..? – zapytałam drżącym głosem.
-Głupia!! – krzyknął. Pierwszy raz usłyszałam obelgę w moim kierunku. Widziałam, że jest zdenerwowany, ale żeby aż tak? Patrzałam na niego. Chwycił mnie za ramię ściskając. – Co ty wyprawiasz? On mógł Cię zabić. Czy jesteś aż tak głupia by się z Nim zadawać? Pił ponownie twoją krew, by mieć więcej siły. Ma już jej dosyć. Zachowujesz się jak małe dziecko! – warknął na mnie. Patrzałam na niego. Trzasnął o sofę, gdzie zaciskał dłonie. Jego kły zraniły dolne wargi.
-Ja się zachowuje jak dziecko? – zapytałam – Kto mi niczego nie chce powiedzieć o moim ojcu? – zapytałam – Ty jesteś jak dziecko! – popchnęłam Go i wpadł na ścianę. – Nienawidzę Cię!!! – wybiegłam z pomieszczenia. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego.  Przebiegłam koło wampirów wpadając do jednego pomieszczenia zamykając drzwi. Była to biblioteka. Przebiegłam przez regał zatrzymując się. Bałam się samej siebie. Nigdy sobie nie ufałam, a teraz niby miałabym zacząć? Nie ma mowy by tak się stało. Jestem do niczego…
Siedziałam parę godzin, ale On nie przyszedł. Całe szczęście. Inaczej mogłoby nie być za ciekawie. Podeszłam do sofy i usiadłam na nią.
-Itachi, czekaj.. – usłyszałam głos Sasuke? – Nie bądź dla niej taki szorstki. Skąd Ona ma wiedzieć cokolwiek o Madarze jak wszyscy wokół niej oszukiwali. Jej matka nie chciała byś mówił, ale Ona może przez to teraz cierpieć. – usłyszałam uderzenie.
-Stul pysk. – wypowiedział wrogo. Nie znałam Go od tej strony. – Ona nie ma stać się milusia i zakochana. Ma się stać silniejsza niż zawsze. Zrozum to. Na kłamstwie i na tajemnicach stanie się lepsza niż inna wampirzyca. Wiec nie wtrącaj się w nie swoje sprawy.
-Jak zawsze zimny..
-Jeszcze coś?
-Tak. – wypowiedział jego brat – Będzie nienawidzić Cię zawsze.
-Trudno. – warknął. Usłyszałam jak drzwi się otwierają. Siedziałam cicho myśląc jedynie jak przetrwać nasze starcie. Zacisnęłam dłonie w pięść. To nie moja wina, że mój ojciec tam był. To był zwykły przypadek. Zauważyłam go przed sobą. Spojrzałam na niego. Wyczułam ból na policzku. Nie mocny, ale jednak był. Spuściłam głowę. – To pierwszy raz i mam nadzieję ostatni, gdy podnoszę na Ciebie rękę. Szanuje kobiety, ale widocznie Ty tego nie rozumiesz i nie zasługujesz. Co do jasnej cholery On tam robił?
-Nie wiem. Nagle się zjawił.
-Nie kłam!
-Nie kłamię!! – krzyknęłam – Po co miałabym to robić skoro w ogóle Was nie znam. – drgnął – Nikogo z Was. Wiec jesteście wszyscy dla Mnie obojętni. Chcesz bym była silna po przez kłamstwa? Nigdy przez takie coś nie będę silna. Wbij to sobie do głowy. – wstałam. – jedynie stałą bym się z innego powodu silna, lecz co nic nie czujący wampir może wiedzieć. Ty nic nie rozumiesz co się dzieje wokół mnie. Dlatego może lepiej jak stad odejdę.
-Przestań się nad sobą użalać!
-Nigdy tego nie robiłam. Nawet jak żyłam wśród ludzi. – ominęłam go. Chciałam po prostu odejść, ale jego dłoń poczułam na nadgarstku. Błagałam siebie w myślach, aby dał mi spokój z tym wszystkim. Chciałam jedynie odpocząć od nagłych myśli. Obrócił mnie do siebie. Wpadłam w Jego ramiona. Nie wiedziałam o co chodzi. Jego zimne usta wyczułam na czole. Nie rozumiałam o co chodzi. Lecz poczułam się  słabo. Trzymał mnie mocno abym nie upadła.
-Nie pozwolę aby zrobił Ci krzywdę.. Nigdy. – straciłam przytomność.

7 komentarzy:

  1. Nie ma sensu się rozpisywać... Świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny szablon ;) A rozdział jeszcze lepszy, mam nadzieję, że po tej kłótni nie będą się już dalej kłócić ;p I oby Sasuke nie miał racji :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kimcia w końcu napisałaś tu rozdział <333333
    Jestem ciekawa czym jest ta "prawda"?
    No nic rozdzialik spoko i czekam na newsa
    Pozdrawiam Nibea

    OdpowiedzUsuń
  4. Bustwie Cie !! Pisz tutaj częściej chyba że chcesz aby 30 osobowa ekipa wbiła ci w kominiarkach na chate i grzecznie posadziła cię przed komputerkiem do pisania nowego rozdziału. Nie martw sie ... znajdziemy cie na fejsbóku xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, nie ma sprawy. Rozdział pojawi się jeszcze w tym tygodniu. ;)

      Usuń
  5. Świetny! *-* Nie lubie naciskać, ale mogła byś chociaż w przybliżeniu podać data ukazania sie następnego rodziału? Jejj.. Super piszesz! Jak czytam to poporstu sie w to wczuwam. Hahaha można powiedzieć, że czuje to co ona. Masz naprawde wielki talent! Wszytskie Twoje opowidania mi się podobały, pisz i nie przestawaj! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. A mi się podobało, gdy się nad nią znęcał [wiem, sadystka jestem] :p
    Rozdzialik świetny ^^

    OdpowiedzUsuń