Kroczyłam przed siebie nie przejmując się niczym. Wolałam jednak być
pół wampirem. Posiadałam więcej uczuć i byłam inna. Zatrzymałam się spoglądając
na portret. Tutaj Itachi trzyma dziecko. To nie mogę być ja, więc dlaczego
czuje jakbyśmy już wcześniej się spotkali? Jakbyśmy byli więcej ze sobą niż
teraz. W dodatku odczuwam to tylko teraz, bo wcześniej nic takiego nie było.
Muszę się dokładnie zastanowić nad resztą życia. Nic nie mam do stracenia.
Wybrać najlepiej jak potrafię!
Wpatrywałam się nadal we wszystkich
członków rodziny Itachiego. On jest całkiem inny od nich. Jak stałam przy ojcu
nie mieli takiej samej aury, raczej złowieszcza. Itachi, On nie chce Go zabijać
ale musi by nie stawiał zagrożenia. Stwarza większe zagrożenie dla ludzkości,
lecz co On planuje tak naprawdę? Po co chce bym się do niego przyłączyła? To
nie ma sensu, z jakiegoś powodu chce mnie przy sobie. Krew? Możliwe. Itachi
często pił. Widocznie mam taka dobrą, że chce pić.
Odeszłam w stronę Konan. Chciałam z nią
porozmawiać. Może ona cokolwiek mi wytłumaczy o co chodzi z moim ojcem? Nie
wiedziałam czy to będzie dobry pomysł, ale byłam pewna swoich uczuć co do tej
całej sytuacji. Moja ciotka jest w to także wmieszana. Już gorzej być nie
może. Wszystko się za bardzo plącze.
Może jeszcze cała rodzina będzie wmieszana w sprawy z wampirami? Cóż, cała
prawie nie żyje. Przy życiu jest ciotka, siostra i szwagier. Dwójka raczej
nieśmiertelnych…
Weszłam po cichu do środka. Kobieta
stała tyłem. Przeglądała jakąś książkę. Patrzałam na nią. Ona jest wspaniałym
wampirem. Nie jest taka jak wiele innych osób w tym zamku. Itachi jest inny od
wszystkich. Konan jest wyjątkiem w tym wszystkim. Potrafi wszystko dobrze
zrobić, a brunet nigdy na nią nie krzyczał. Nie słyszałam najprzynajmniej.
Odwróciła się w moją stronę. Pisnęła upuszczając książkę.
-Sakura jak Ty wyglądasz, co Ty
robiłaś..? – zapytała. Wpatrywałam się przez chwilę w nią, a potem na siebie.
Faktycznie! Byłam cała ubrudzona krwią, jak bym byłam małym dzieckiem. Tak nie
powinnam się ubrudzić. Cóż piłam zachłannie jak nigdy wcześniej. Nigdy nie chcę
żyć tak jak wampiry. Uchwyciła mnie. Zauważyłam jej zdziwienie.
-Sama byłam zdziwiona tym kim teraz
jestem. Itachi mówi, że nie jestem do końca wampirem. – westchnęłam cicho.
Pociągnęła mnie lekko. Myślałam, żeby Ją zapytać o Madare, ale czy Ona
cokolwiek będzie wiedzieć? Weszliśmy do kolejnego pomieszczenia, gdzie była
wanna. Spojrzałam w lustro. Moje odbicie było dobrze widoczne, a na brodzie
nadal miałam krew. Dotknęłam także policzka, gdzie znajdowała się ręka bruneta.
Odcisk dłoni bruneta się powiększył!. Pomogła mi rozebrać suknie. Stałam prawie
naga. Rozebrałam z siebie bieliznę. Weszłam do wody, która nawet nie była
zimna. Nie odczuwałam chłodu, ani ciepła. Odeszła ode mnie. Nie mogłam zrozumieć,
czemu tak się dzieje? Moje ciało także było inne. Bardziej podobne do
wampirzego. Spojrzałam na swoją bliznę.
Itachi, Ty głupku. Dlaczego nie chcesz
mi niczego powiedzieć? Czy aż tak trudno parę zdań wypowiedzieć? Chcę tylko
znać prawdę o sobie. Wiem tylko tyle, że pochodzę z gwałtu. Co jeszcze muszę
wiedzieć? Kim tak naprawdę jestem dla wampirów? Na pewno nikim ważnym, skoro i
tak zachowują się w stosunku do mnie haniebnie.
Zanurzyłam się cała myjąc ciało z
szkarłatu, który się utrzymywał na ciele. Wynurzyłam się i uchwyciłam za głowę.
Bolała jakby ktoś chciał mi wedrzeć do mojej głowy. Zacisnęłam dłonie opierając
się o kafelki. Przymknęłam powieki zanurzając się ponownie. Dlaczego tak
fatalnie się czuję? Nie mam pojęcia.
Sakura…
Usłyszałam głos ojca. Drgnęłam lekko
wynurzając się spod wody. Nikogo nie było wokół mnie tylko sama w ciemnym
pomieszczeniu, gdzie słyszałam skapująca wodę. Wydawała charakterystyczny
dźwięk. Był zbyt głośny niż zawsze. Wszystko dobrze słyszałam.
Po co zamykasz przede mną umysł?
Jestem twoim ojcem. Pokaże ci prawdę o naszym świecie. Na pewno chcesz Ją
zobaczyć, a także prawdę o Itachim, który był kiedyś największym krwiopijcą.
Nie widziałaś Go takiego. Pomogę Ci także wybrać słuszną drogę.
Oparłam się o kafelki.
-Nie chcę. – wypowiedziałam jakby do
siebie. Patrzałam w ciemność, która była coraz bardziej głębsza. Jakby wszystko
się powiększało. Przymknęłam powieki i otworzyłam je. Przed sobą zauważyłam
czyjeś gołe nogi. Uniosłam głowę i zmarłam wpatrując się w niego. Nie sądziłam,
że On może być w tym miejscu. Wpatrywałam się w niego przez cały czas. Ukucnął
naprzeciwko mnie.
-Źle robisz. – wypowiedział – Nie
pochwalam tego co robisz. Mógłbym wszystko ci pokazać co byś chciała. Prawdziwą
naturę Itachiego. Teraz jest potulny, ale kiedyś taki nie był. Uwielbiał krew
takich dziewczynek jak Ty. Wiele zabił osób. Lecz nikt tym się nie przejmował.
Jeśli naprawdę chcesz poznać prawdę to tylko ja ci mogę powiedzieć. –
wypowiedział i uchwycił za policzki. Jego twarz była bliżej mojej. Patrzałam
przez cały czas na niego.
-Zgwałciłeś Rin? – zapytałam wprost. Na
jego ustach wypełznął uśmiech pokazując kły. Nie mogłam w to uwierzyć, że On
znalazł się w tym miejscu. A Jego ciało otaczała natura nienawiści do świata.
-Tak. – powiedział zadowolony. Jego
język przejechał po moim policzku. Drgnęłam odsuwając się. – Nie martw się nic
ci nie zrobię. – patrzałam na niego. – Przecież córki nie skrzywdzę. Sama się
jeszcze przekonasz, że Itachi jest kłamcą. Mój bratanek wiele ukrywa przed
światem. Ciebie też by chciał ukryć, ale nie udało się.
-Mam Ci wierzyć? Wtedy… - znalazł się przede mną. Moje ciało dotykało
Jego.
-Będziesz mogła być ze mną. –
wypowiedział do mnie znów dotykając policzków – Gdybyś była ze mną rządzić byś
mogła tak samo światem jak ja. Stworzylibyśmy razem nasze imperium. – nachylił
się nade mną. Jego język przejechał po tętnicy. – nadal tak samo pachniesz,
choć jesteś wampirem. – poczułam jego kły jak się wbijają. Zacisnęłam dłonie na
plecach bruneta. Dlaczego On może pić krew ze mnie? On jest moim ojcem - nie
powinien. Patrzałam jedynie w ciemność.
-Saku.. – usłyszałam damski głos. –
Madara… – oderwał się ode mnie z szatańskim uśmiechem. Na wargach miał
szkarłat.
-Zastanów się nad tym co ci mówiłam. Do
zobaczenia… Konan. – ukłonił się w szlachetnym geście i zniknął. Stałam
oszołomiona przez dłuższy czas trzymając się za ukłucia. Spojrzałam na kobietę,
która stała sparaliżowana. Wyszłam wolno z basenu pełnym wody. Owinęłam się
ręcznikiem. Podeszłam do niej. Wpatrywałam się w Nią. Ona była przepełniona
strachem. W dłoniach trzymała sukienkę. Dotknęłam dłoni. Poczułam jak uderza w
policzek.
-Przepraszam zamyśliłam się za bardzo. –
delikatnie uśmiechnęłam się. Podała mi suknię. Chciała wyjść, ale uchwyciłam Ją
za dłoń. Spojrzała na mnie.
-Nie mów Itachiemu.
-Co? Muszę. Dobrze o tym wiesz. On musi
wiedzieć, że Madara się z Tobą spotkał. Nie mogę mieć przed naszym Panem
tajemnic. Wybacz mi.. – odeszła. Patrzałam na nią. Dlaczego? Dlaczego wszystko
się komplikuje? Na pewno jeszcze bardziej dostanę. Powinnam też zareagować jak
pił moją krew, ale tego nie zrobiłam. Wytarłam ciało i założyłam czarną suknie,
którą zawiązałam na szyi. Odsłaniała delikatnie moje piersi. Była długa z
srebrnymi elementami. Wyglądała bardzo elegancko. Przyglądałam się własnemu
odbiciu. Wyglądałam naprawdę dobrze. Wyszłam z pomieszczenia do miejsca, gdzie
powinna być Konan. Ubrałam czarne buty na obcasie. Przeczesałam włosy
delikatnie. Wrota nagle huknęły. W nich
stał Itachi. On jest zdenerwowany? Odeszłam parę kroków trafiając na kanapie.
Usiadłam, gdy znalazł się przede mną.
-C.. Co..? – zapytałam drżącym głosem.
-Głupia!! – krzyknął. Pierwszy raz usłyszałam
obelgę w moim kierunku. Widziałam, że jest zdenerwowany, ale żeby aż tak?
Patrzałam na niego. Chwycił mnie za ramię ściskając. – Co ty wyprawiasz? On
mógł Cię zabić. Czy jesteś aż tak głupia by się z Nim zadawać? Pił ponownie
twoją krew, by mieć więcej siły. Ma już jej dosyć. Zachowujesz się jak małe
dziecko! – warknął na mnie. Patrzałam na niego. Trzasnął o sofę, gdzie zaciskał
dłonie. Jego kły zraniły dolne wargi.
-Ja się zachowuje jak dziecko? –
zapytałam – Kto mi niczego nie chce powiedzieć o moim ojcu? – zapytałam – Ty
jesteś jak dziecko! – popchnęłam Go i wpadł na ścianę. – Nienawidzę Cię!!! –
wybiegłam z pomieszczenia. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Przebiegłam koło wampirów wpadając do jednego
pomieszczenia zamykając drzwi. Była to biblioteka. Przebiegłam przez regał
zatrzymując się. Bałam się samej siebie. Nigdy sobie nie ufałam, a teraz niby
miałabym zacząć? Nie ma mowy by tak się stało. Jestem do niczego…
Siedziałam parę godzin, ale On nie
przyszedł. Całe szczęście. Inaczej mogłoby nie być za ciekawie. Podeszłam do
sofy i usiadłam na nią.
-Itachi, czekaj.. – usłyszałam głos
Sasuke? – Nie bądź dla niej taki szorstki. Skąd Ona ma wiedzieć cokolwiek o
Madarze jak wszyscy wokół niej oszukiwali. Jej matka nie chciała byś mówił, ale
Ona może przez to teraz cierpieć. – usłyszałam uderzenie.
-Stul pysk. – wypowiedział wrogo. Nie
znałam Go od tej strony. – Ona nie ma stać się milusia i zakochana. Ma się stać
silniejsza niż zawsze. Zrozum to. Na kłamstwie i na tajemnicach stanie się
lepsza niż inna wampirzyca. Wiec nie wtrącaj się w nie swoje sprawy.
-Jak zawsze zimny..
-Jeszcze coś?
-Tak. – wypowiedział jego brat – Będzie
nienawidzić Cię zawsze.
-Trudno. – warknął. Usłyszałam jak drzwi
się otwierają. Siedziałam cicho myśląc jedynie jak przetrwać nasze starcie.
Zacisnęłam dłonie w pięść. To nie moja wina, że mój ojciec tam był. To był
zwykły przypadek. Zauważyłam go przed sobą. Spojrzałam na niego. Wyczułam ból
na policzku. Nie mocny, ale jednak był. Spuściłam głowę. – To pierwszy raz i
mam nadzieję ostatni, gdy podnoszę na Ciebie rękę. Szanuje kobiety, ale
widocznie Ty tego nie rozumiesz i nie zasługujesz. Co do jasnej cholery On tam
robił?
-Nie wiem. Nagle się zjawił.
-Nie kłam!
-Nie kłamię!! – krzyknęłam – Po co
miałabym to robić skoro w ogóle Was nie znam. – drgnął – Nikogo z Was. Wiec
jesteście wszyscy dla Mnie obojętni. Chcesz bym była silna po przez kłamstwa? Nigdy
przez takie coś nie będę silna. Wbij to sobie do głowy. – wstałam. – jedynie
stałą bym się z innego powodu silna, lecz co nic nie czujący wampir może
wiedzieć. Ty nic nie rozumiesz co się dzieje wokół mnie. Dlatego może lepiej
jak stad odejdę.
-Przestań się nad sobą użalać!
-Nigdy tego nie robiłam. Nawet jak żyłam
wśród ludzi. – ominęłam go. Chciałam po prostu odejść, ale jego dłoń poczułam
na nadgarstku. Błagałam siebie w myślach, aby dał mi spokój z tym wszystkim.
Chciałam jedynie odpocząć od nagłych myśli. Obrócił mnie do siebie. Wpadłam w
Jego ramiona. Nie wiedziałam o co chodzi. Jego zimne usta wyczułam na czole.
Nie rozumiałam o co chodzi. Lecz poczułam się słabo. Trzymał mnie mocno abym nie upadła.
-Nie pozwolę aby zrobił Ci krzywdę..
Nigdy. – straciłam przytomność.
Nie ma sensu się rozpisywać... Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńŚwietny szablon ;) A rozdział jeszcze lepszy, mam nadzieję, że po tej kłótni nie będą się już dalej kłócić ;p I oby Sasuke nie miał racji :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kimcia w końcu napisałaś tu rozdział <333333
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czym jest ta "prawda"?
No nic rozdzialik spoko i czekam na newsa
Pozdrawiam Nibea
Bustwie Cie !! Pisz tutaj częściej chyba że chcesz aby 30 osobowa ekipa wbiła ci w kominiarkach na chate i grzecznie posadziła cię przed komputerkiem do pisania nowego rozdziału. Nie martw sie ... znajdziemy cie na fejsbóku xD
OdpowiedzUsuńDobra, nie ma sprawy. Rozdział pojawi się jeszcze w tym tygodniu. ;)
UsuńŚwietny! *-* Nie lubie naciskać, ale mogła byś chociaż w przybliżeniu podać data ukazania sie następnego rodziału? Jejj.. Super piszesz! Jak czytam to poporstu sie w to wczuwam. Hahaha można powiedzieć, że czuje to co ona. Masz naprawde wielki talent! Wszytskie Twoje opowidania mi się podobały, pisz i nie przestawaj! ;)
OdpowiedzUsuńA mi się podobało, gdy się nad nią znęcał [wiem, sadystka jestem] :p
OdpowiedzUsuńRozdzialik świetny ^^