sobota, 30 marca 2013

Rozdział dwudziesty drugi



Poczułam miękkość na plecach. W tym momencie czułam się wspaniale!. Wyczuwałam obecność Itachiego przy sobie. Dlaczego On to zrobił? Dlaczego wypowiedział te słowa. On nigdy by tego nie zrobił. To wampir. On nigdy by niczego nie poczuł. „Nie pozwolę aby zrobił ci krzywdę. Nigdy.” Wydawało by się wtedy, że zależy mu bardziej na mnie niż na innych osobach. Nie jest to możliwe. Jestem tylko pół wampirem, który ma odegrać jakąś role w Jego nie życiu. Czego On chce dowieść? Nie znam ich w ogóle. Jedynie tyle co mówią inni, lecz też nie mogę wierzyć. Moje drugie Ja często mówiło mi o Itachim, lecz nie mogę w to uwierzyć.
Itachi jest inną osobą. Wampiry nie potrafią czuć czy cokolwiek innego. Wolałabym aby każdy dzień spędzony w tej norze był podłym kłamstwem życia jakie nastało. Moja rodzina została wymordowana, a także szlacheckie z innych krajów. Była to moja wina… Mój własny ojciec nie chciał nikogo słuchać. Byłam i nadal jestem zbyt słaba. Powinnam wiedzieć, gdzie jest moje miejsce. Ludzie! Oni wiedzą jak ze mną postępować. Jestem człowiekiem i nich tak pozostanie.
Na policzku wyczułam dłoń. Delikatnie dotykał, gdyż w końcu znalazł się blisko ust. Kciukiem przetarł wolno po powierzchni. Robił to bardzo delikatnie, jakby nie miał ograniczeń co do tego. Może był kiedyś zakochany w człowieku? Nie możliwe. Jego palec był zbyt delikatny. Uniosłam wolno powieki. Nachylał się nade mną. Wpatrywałam się w Niego. Patrzał na moje usta. Odwrócił głowę w bok.
-Szlag.. – wypowiedział odsuwając się ode mnie. Czyżby dlatego chciałeś bym chwilowo straciła przytomność? Wydawał się  inny, jakby naprawdę się zakochał. Czy wampiry mogą się zakochiwać? Zawsze sądziłam, że to nieczułe istoty. Usiadł plecami do mnie. Wpatrywałam się w niego przez cały czas. Na pewno miał tysiąc myśli na minutę. Usłyszałam pukanie. Do pomieszczenia weszła kobieta z niebieskimi włosami z kwiatem we włosach. – Co Cię sprowadza? – wypowiedział zimno.
-Czy chcesz jej wymazać pamięć?
-Nie. – wypowiedział swoim zimnym głosem. – nie chcę już nic robić. W dodatku jeśli wymarzę pamięć może nie być dobrze. Na pewno by coś podejrzewała, a tego nie chcę. Każde moje słowo by była silna jest do niczego. Może to ja jestem slaby z porównaniu z nią. – stwierdził.
-Nie. Nie możesz tak mówić, Panie. Inaczej każdy będzie Cię tak spostrzegał. Jesteś silny, jak możesz inaczej sądzić? – zapytała – Sakura jest silna na swój sposób. I sądzę, że w inny sposób nie musi być silna. Z czasem ona sama zrozumie, że będzie jej potrzebna siła. Teraz jeszcze tego nie wie.
-Może i masz rację. Lecz może być za późno. Madara chce mieć Ją dla siebie. Ona może pomóc mu stworzyć armię wampirów za pomocą, której zniszczy Nas i inne istoty. Będzie mógł władać wszystkim czego zapragnie. Gdy już będzie miał wszystko, to przyjdzie czas na potomka.
-Słucham?
-Jeśli Sakura się spisze, spłodzi z nią potomka. Tak robią wampiry. Mówiłem już kiedyś. Wampir nie patrzy z jakiego pokolenia pochodzi. Interesuje go potomstwo, które zostawia na pastwę losu. Madara chce by ona spełniła wszystkie wymagania, bo dziecko będzie o wiele silniejsze. Będzie mógł z swoją córka się ko.. – dotknęłam jego ramienia. Spojrzał na mnie przez ramię.
-Nie.. – wypowiedziałam. Patrzał na mnie przez cały czas. Nasze oczy się spotkały – Nigdy bym nie poszła z ojcem do łóżka. Nie obchodzi mnie, że tak wampiry się płodzą. Jeśli chce porzucić dziecko to już jest wykluczone jak dla mnie.
-Sakura,- wypowiedziała Konan- ale wampiry tak robią. Porzucają potomstwo by samo o siebie dbało. Żaden normalny wampir nigdy nie będzie opiekował się swoim potomstwem dlatego jesteśmy na wszystko tacy nieczuli. Nie istnieją wyjątki.
-Gówno mnie to obchodzi!! – krzyknęłam na nią z mocą. Upadła na ziemię, a zamek cały się zatrząsł. Patrzała na mnie przestraszona. Na dłonie poczułam dłoń bruneta, lekko głaskał. Dziwne… Dlaczego mnie głaszcze? To mnie uspokoiło. Byłam księżniczką, a wyrażałam się tak wieśniacko. Odwróciłam głowę w bok. Byłam z tego powodu smutna. – Jeśli wampiry nie potrafią czuć, to są tylko rzeczami, które są zużyte. Rupiecie do wyrzucenia. Wolę wyrzucić swoje dziecko niż chociaż dać im odrobinę miłości. Nikt taki mi nie jest potrzebny. Już wole sama żyć niż płodzić z wampirem dzieci. Takie istoty to zużyte śmieci.. – Itachi się nie odzywał. Wiedziałam, ze na pewno o tym myśli.
-Nie możesz tak mówić. – wypowiedziała wstając – Nie znasz tradycji wampirów. Nie wiesz czym zawsze się zajmujemy, i dlaczego opuszczamy potomstwo, wiec dlaczego osądzasz nas nie znając krzty prawdy?
-Bo to jest słabość! – wypowiedziałam wrogo. Itachi drgnął. – Porzucacie swoje potomstwo bo brak wam wiary w swoje możliwości jakie możecie im dać. A może boicie się, że ugryziecie swoje dziecko? Wampiry mogą się nawzajem gryźć, prawda? Wiec po prostu zostawiacie dziecko i się nie interesujecie niczym. To jest słabość, którą wampiry nie potrafią przezwyciężyć. – kobieta patrzała na mnie z niedowierzaniem. Chciała coś powiedzieć, ale Itachi zatrzymał ją dłonią.
-Wystarczy Konan. Ona ma rację, to jest nasza słabość. – patrzała na niego z niedowierzaniem, Ja także. – Wampiry zawsze opuszczały swoje potomstwo. Moja matka chciała to zmienić, ale nie udało się. Każda z wampirzyc zawsze przeżywała terror, że oddaje bądź opuszcza swoje dziecko. Nigdy nie chciały wychowywać ze strachu przed kąszeniem. – mówił do niej. Słuchałam dokładnie. Czy on czasami nie dostał gorączki, aby to przede mną mówić? -O tych słabościach wiedzą czysto krwiści. Kiedyś ty też się na pewno dowiesz. Możesz już iść. – ukłoniła się i wyszła. Na pewno będzie na mnie zła. Chciałam wziąć rękę, ale uchwycił bardziej. Nie wiedziałam o co chodzi. Spojrzałam na niego. W oczach był smutek, którego nigdy wcześniej nie widziałam. – Naprawdę tak myślisz?
-O czym?
-O wampirach porzucających potomków. – patrzałam na niego przez cały czas. Dlaczego o tym mówi?
-Tak. – puścił moją dłoń wstając. Odchodził do wyjścia. Uchwycił za klamkę.
-Nie pomyślałaś czasami, że istnieją wyjątki? – zapytał wychodząc. Co? O co ci.. Nie możliwe. Czyżby mówił o sobie? Nie pochwala takiego traktowania potomstwa wampirów? Dlaczego? Przecież On tym wszystkim rządzi. Może w takim razie wszystko zmienić, lecz mogą być złe konsekwencje z takiego rozwiązania. Uśmiechnęłam się delikatnie. Powiedział mi to, bo mówiłam jak będę wszystkich traktować jeśli to się stanie.  Sama siebie na pewno także. Zeszłam z łóżka wstając.
Wyszłam z pomieszczenia. Przechodziłam przez korytarz na nikogo nie zwracając uwagi. Wiedziałam, że z pewnością usłyszeli moje słowa. Będę pogardzona z tego powodu. To nic.. Tak zawsze było. W królestwie także byłam niby z najgorszą z księzniczek. Nie ważne, że jestem księżniczką. Nikogo to nie obchodziło. Stanęłam przy Sali tronowej, w której słyszałam kogoś głosy.
-Co z Tobą? Masz wahania nastroju? Raz wkurzony, a teraz smutny?
-Nie jestem smutny, tylko zawiedziony. – odpowiedział pewnie. Zeszłam po schodach. Nie musiałam tego słuchać. Stanęłam przed wyjściem. Uchwyciłam klamkę i lekko wyjrzałam. Słońca już dawno nie było. Wyszłam z zamku. Przechodziłam blisko krzaków róży. Chciałam jedną chwycić, ale od razu się rozpadła. Tak było z pozostałymi. Odeszłam do oczka nie mając przy sobie ani jednej róży. Zawsze lubiłam róże, a teraz tego nie będę miała - takiego szczęścia. Widocznie wampiry nie mogą się tym cieszyć.
Usiadłam przy oczku spoglądając w jego wnętrze. Widziałam swoje odbicie. To tylko zdołałam zauważyć. Nic w nim ciekawego nie było. Z chęcią poszłabym do mojego prawdziwego domu, gdzie mogłam spokojnie się nad wszystkim zastanowić. Itachi się wścieknie, gdy się dowie. Lecz jeszcze jest jeden powód dla którego nie powinnam iść. Ludzka krew. Przecież może nie być dobrze, gdy zaatakuje ludzi. Wstałam spoglądając na Pana Nocy. Świecił intensywnie. Skoczyłam przez mór. Musiałam tam się dostać. On by mi za żadne skarby nie pozwolił odejść chociaż na pięć minut. Biegłam przed siebie by On mnie tak szybko nie zauważył. Przebiegłam koło zwierząt. Czułam od nich krew, ale nie taką smaczną. Wkroczyłam na terytorium miasta. Wszędzie czułam zapach szkarłatu. Szybko przebiegłam i przeskoczyłam przez mór. Kucnęłam spoglądając na zamek. Stał, a przy nim strażnicy.? Spali. Ich serca biły wolniej. Przebiegłam do ogrodu, w którym często siedziałam. Nie powinno być strażników, lecz sądzę, że inni będą chcieli przejąć królestwo. Dawno tutaj nie byłam. Nie czułam głodu, wiec jest dobrze.
Usiadłam na ławce wpatrując się w księżyc. Zawsze mogłam wtedy pomarzyć. Byłam przytrzymywana często w pokoju, więc na nic mi nie pozwalano. Teraz, gdy o tym myślę to nie miało sensu by wszyscy ukrywali mnie przed światem. Byłam nieszczęśliwa, a teraz mam chociaż trochę rozrywki. Kłótnie z Itachim są naprawdę słodkie. Gdyby matka żyła było by całkiem inaczej. Zaopiekowałaby się mną jak należy i z pewnością dała wszystko. Jeszcze bardziej byłabym znienawidzona przez rodzinę. Teraz to już jest nie ważne, w końcu wampir mną się opiekuje. Na pewno zaraz wpadnie tutaj by się ze mną policzyć. Usłyszałam szmer krzaków, z nich wybiegła dziewczynka z chłopcem. Uśmiechnęłam się lekko, ale tak by nie zauważyli moich kłów. Wpatrywałam się w nich. Byli ze sobą bardzo zżyci. Spojrzeli na mnie i się przestraszyli, jakby to było coś niewiarygodnego. Ukłonili się i pobiegli dalej. Czyżby mnie znali.  Słyszałam jak serce dziewczynki bije szybciej. Zakochała się w takim młodym wieku? Słodko. Wstałam i ukucnęłam przy krzakach róż. Były takie śliczne, jak zawsze. Lecz poplamione po krwi. Chciałam chwycić różę, ale wiedziałam co z innymi się stało.
Westchnęłam.
-Co ty sobie wyobrażasz? – usłyszałam pytanie bruneta. Wiedziałam, że po mnie przyjdzie. Spojrzałam przez ramię. Miał czerwone oczy, jakby z głodu? Wstałam obracając się do niego.  Wpatrywałam się nadal w jego oczy.
Uśmiechnęłam się.
-Przyszłam na chwilę. Wróciłabym.
-Mogłaś się zapytać.
-Nie pozwolił byś mi.
-Dziwisz się? Jeszcze nie masz opanowane rządzy krwi, dlatego bym cię nie puścił. Musiałbym iść z Tobą. – przeszłam obok niego stojąc po środku ogrodu wpatrując się w księżyc. Jego dłonie wyczułam na ramionach. Nie spojrzałam na niego. Czy dotyk wampira jest taki zły? Róża przemieniła się w popiół. Tak jakby umierała. Zacisnęłam dłonie. Jego dłonie zjechały na dół. Uchwycił moje dłonie. Mój uścisk zelżał. Westchnęłam cicho. Obrócił mnie do siebie. Uchwycił policzek kolejny raz w tym dniu. Nie sądziłam, że to jeszcze raz zrobi. – Sakura.. – nie odpowiedziałam. Jedynie wpatrywałam się w Jego oczy. Zbliżał się do mnie. Nasze usta dzieliły milimetry. Ucałował delikatnie. Zdziwiłam się, lecz przymknęłam powieki.  On mnie całuje od tak? Miał delikatne wargi. Nie narzucał się. Uchwyciłam go za koszulę delikatnie oddając pocałunek. Dlaczego to robię?. Przyciągnął mnie bliżej siebie. Chciałam z Nim się całować. To było takie romantyczne. Tylko my dwoje w ogrodzie pełnym róż. Nasze języki chciały się pieścić. Zahaczyłam o jego kły. Nie bolało. Oderwaliśmy się na chwilę od siebie. Patrzałam w czerwone oczy.
-Itachi..
-Ci... - wyszeptał – Nikt się o tym nie dowie. To będzie nasz słodki sekret. - znów mnie ucałował. Chciałam tego. To jest nasz pierwszy pocałunek. Był zbyt namiętny jak na wampiry.. uchwycił mnie za pośladek abym była bliżej jego. Dziwne.. Moje wcześniejsze słowa  „Nienawidzę Cię”. Czyżby były czymś pustym? Nie wiem już sama jak mam o tym myśleć. Teraz po prostu oddaje mu pocałunek. Wszystko jest zbyt poplątane abym mogła kontynuować. Oderwałam się od niego oddalając się. Odwróciłam się tyłem. - Przepraszam, nie powinienem. - poczułam jak chwyta za ramię. - To się więcej nie powtórzy.
-Dobrze. - wypowiedziałam. Miałam całkiem inne uczucia co do Niego. Właściwie to chciałam by był drugi raz, ale nie mogę z Nim być. On wampir, a ja? Człowiek? Nie.. Pół wampir, który pragnie tylko stać się na powrót człowieczą księżniczką. Tylko o tym marzę. Choć mam przeczucie, że tak wcale nie będzie. Będę nieśmiertelna! Drgnęłam wyczuwając niebezpieczeństwo.
-Musimy iść. Inaczej... - przed nami z nieba zeskoczył wampir..? Wpatrywałam się w miejsce, gdzie stała ciemna postać. Otaczała go ciemna poświata. Itachi stanął przede mną. Wiedziałam kto pojawił się kolejny raz. W oczach biła rządza mordu. Bałam się. Nie mogłam zaprzeczyć. Patrzałam na niego przez cały czas. Obok niego pokazała się kolejna postać. Postać kobiety z długimi włosami. Oczy puste – żadnych uczuć. Wokół niej unosił się dym. Nie widziałam dokładnie kim jest?.

Itachi... Musimy stąd uciekać

Wpatrywałam się w profil bruneta. Wydawał się bardzo skupiony na przeciwnikach. W oczach dostrzegłam wściekłość do wampira stojącego naprzeciw. Wpatrywali się w siebie z nienawiścią. Ci dwóch naprawdę siebie nienawidzą z całego serca. Nie.. Oni Go nie mają. Jakie są naprawdę ich relacje? Na pewno nie najlepsze. Muszę.. Muszę dowiedzieć się wszystkiego o Madarze Uchiha!




Od Autora:
Obiecałam Komuś rozdział w tym tygodniu więc proszę bardzo pojawił się.
Zapraszam tez na rozdziały na : ślub i    mordercy
PS. Życzę wszystkim wesołych i spokojnych świąt Wielkanocnych, a także bogatego zajączka i mokrego dyngusa

12 komentarzy:

  1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję <3 Oo, widzę, że Itachi w końcu się "otworzył" :D Dobrze, że Sakura zamierza poszperać trochę o Madarze, bo bardzo ciekawi mnie jego przeszłość. Hmmm, i czemu Itachi był taki smutny? Oby w następnym rozdziale była na to odpowiedź :D
    Również życzę spokojnych i rodzinnych świąt Wielkanocnych, Smacznego Jajka i bardzo mokrego ( i oby nie śnieżnego) poniedziałku ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejjejejejejeje, mam nadzieje że wreszcie zauwarzy, że go kocha. Tylko żeby nie było za słodko , małe kłutnie zawsze spoko! Haha. Dodałaś nowe rozdziały z wszystkich moich ulubionych opowiadań! Wrr... Dziękuje! * kocham twojego bloga. Masz świetny styl. Nie za wzniośle, nie za wieśniacko.. Poprostu idelanie! ~kaka

    OdpowiedzUsuń
  3. No i tak ma być Kimcia ^^"
    W końcu cię tak namiętnie pocałowali
    Ja chcę więcej!
    Pozdrawiam Nibea

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam to wczoraj, ale było już późno, więc komentarza nie byłabym w stanie napisać. :) Teraz nadrabiam... No cóż by tu rzec? Rozdział świetny jak zwykle (pozostałe, których nie komentowałam też). Zresztą ty wiesz, że lubię te twoje opowiadania. ^_^ Nie pozostaje mi nic innego jak wyczekiwać newsa.

    Pozdrawiam!
    Blacky

    PS Będziesz mi miała za złe, jeśli w najbliższym czasie nie będę czytać opowiadania na "brak-wyboru-czy-przeznaczenie"? Chciałabym za jakiś czas przeczytać wszystko od początku i poprzypominać sobie niektóre fragmenty. ^_^

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty dziadu! Ile jeszcze będziesz nas trzymać w niepewności?!?! Gdzie jakaś notka?! Gdzie gdzie, gdzie, gdzie?!!? Destiny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się z Anonimem przede mną! Kimcia, masz dać notkę! już kilka miesiięcy! D:

    OdpowiedzUsuń
  7. Z przyjemnością informuję, że nominowałam Twój blog do The Versatile Blogger Award :)
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć nowy rozdział na
    http://itachi-i-sakura-wielka-milosc-shinobi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć nowy rozdział na
    http://itachi-i-sakura-wielka-milosc-shinobi.blogspot.com/
    :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Proszę, napisz coś, bo ja już nie wytrzymam. Ileż można trzymać w niepewności? :-(

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć na http://itachi-i-sakura-wielka-milosc-shinobi.blogspot.com/ nowy rozdział:D

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam,
    wspaniałe opowiadanie, trafiłam tutaj całkiem niedawno, a to opowiadanie wręcz pochłonęłam, rewelacja, rewelacja, historia ciekawa, masz wspaniały styl pisania... mam nadzieję, że niebawem pojawi się nowy rozdizał...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń